Zasłyszane-powiedziane

Czas tak szybko leci, a dzieci tak dużo i fajnie mówią, czasami śmieszne, czasami mądre rzeczy. Tylko zwykle po chwili się o takich perełkach zapomina, niestety.

Ja postanowiłam je tu właśnie zapisywać, w miarę możliwości jak najdokładniej 🙂

30 sierpnia 2011

Podczas kąpieli. Marysia narysowała dziewczynkę na drzwiach od kabiny prysznicowej. Wituś ją zmazał.

– Witusiu! Nieeeeeee! Mamaaaaaaaaaa…

– Witusiu, nie psuj rysunków Marysi.

– Witusiu, nunu, oddamy cię do innych ludzi!

25 sierpnia 2011

Wyszliśmy z przedszkola i sadowimy się na rowerze. Obok jakaś pani sadza swoje córki na podwójnym siedzonku montowanym z tyłu. Siedzonko to bardzo podoba się Marysi.

– Mamusiu zobac, te dziewcynki mają takie fajne dwa siedzonka!

– Tak, bardzo fajne.

– A jak my bedziemy mieli cólecke to tes takie siedzonka będę mieć.

– Tak, będziemy mieli takie siedzonka. A kiedy będziemy mieli córeczke?

– No nie wiem…

– A jak się ona będzie nazywać Marysiu?

– Zosia.

Czy to już postanowione? 😉

A później tego samego dnia Marysia skacząc na koszu na pranie (który był przecież wspaniałą sceną, w sam raz na występy solowe ;)) zepsuła go. Niewielka strata, nic się nie stało, ot dziura się zrobiła w dnie 🙂 Ale jakoś musiałam zareagować.

– Marysiu! Co się stało? – zakrzyknęłam pełnym dramatyzmu głosem

Marysia jest przerażona, Wituś również.

– Zepsułam kosz.

– O nie! I co teraz będzie? – i skryłam glowę w ramionach, żeby nie było widać, że pękam ze śmiechu.

Marysia podchodzi do mnie i mnie przytula mocno mowiąc:

– Mamusiu, nie maltw się. Kupimy nowy kos.

– Tak? Kupimy? A masz Marysiu pieniążki?

Marysia chwile myśli, po czym odpowiada mi uradowana:

– Tatuś ma pieniążki!

A na to Wituś:

– Tata, tata!

Padłam 😀

31 lipca 2011

Po kąpieli, lezymy już na łózku. Marysia czeka, aż przeczytam jej książeczkę, Wituś miga mleko.

– Marysiu, przeczytam Ci książeczkę, dobrze?

– Tak, ale mamo, daj Witusiowi mleka! Daj mu mleka!

Dałam 🙂 A po chwili…

– A mamo pamiętas, jak ja byłam taka malutka to tes jadłam cysia. I Witusia wtedy nie było. I ja mówiłam da-da-da.

Pamiętam, dobrze pamiętam 🙂

7 lipca 2011

Szykujemy się do przedszkola. Już, już mamy wychodzić.

– Mamo, ale ja nie chce iś do psedszkola.

– Nie chcesz iść do przedszkola?

– Nie, bo tam mówią po holendesku.

– No tak, mowią po holendersku bo mieszkamy w Holandii.

– Ale ja nie chce mieskac w Holandi!

– A gdzie chcesz mieszkać?

– W Polsce!

Ghm… jakby Ci tu powiedzieć… 😉

10 czerwca 2011

Dzieci bawią się w swoim pokoju na podłodze. Wituś bawi się farmą, Marysia radyjkiem, potem zamiana. Nagle Marysia zmienia zdanie, ona znowu chce się bawić radyjkiem. Wituś uderza w płacz:

– Łaaałaaałaaa!

– Witusiu, plose, mas radyjko. Nie ma o co płakać, wystarcy, że ja ci dam radyjko. Jus.

I nastał spokój 🙂

8 czerwca 2011

Marysia bada granice słowotwórstwa międzynarodowego 😉

– Mama, a Djego to umie słimać wiesz?

– Co umie robić?

– No słimać, po rzece.

– Aha, chyba chodziło Ci o to,że Diego umie pływać, tak?

– No tak…

🙂

4 maja 2011

Podłuchane z monologów Marysi:

Jestem taka zawstydzona, och, jestem taka zawstydzona. Wezme ten stołek i pójde wstydzić. Witusiu, choć się wstydzimy. Och… Witusiu, psysedłeś do mnie! Och! Dziękuję ci! Dałeś mi życie! Och, ukochajmy się! Ukochajmy się!

Spójs Witusiu tutaj, no spójs.Witusiu, to jest taka syska! Mamo, spójs, zrobiłam Witusiowi syske! Na tej sysce bedą klocki.

I tak od rana do wieczora 🙂

3 maja 2011

Po kąpieli, Marysia układa puzzle z tatą.

– Marysiu, a co to za zwierzątko?

Kjówka.

– A jak jest krówka po holendersku?

Kroofka /kru:fka/

– To chyba po angielsku jest.

– Tak, po angielsku.

😀

18 stycznia 2011

Czytam książkę już jakiś czas, więc szyja mi zdrętwiała. Mówię Marysi, że mnie trochę głowa boli.

– To może ja ci poduszkę pod głowę podłożę? O, zobacz, tu jest.

I wsuwa mi poduszkę pod głowę.

– Lepiej już?

Słów mi zabrakło… i o mały włos bym się nie popłakała ze szczęścia 🙂

10 stycznia 2011

Drażliwy temat kupy.

O nie, znowu kupa…

– Mama, nie martw się!

A wieczorem, podczas kąpieli.

– Mama, mama! Zobacz, jak ja ładnie maluję szybę!

Mhm…

– Jak artysta!

30 sierpnia 2010

Układamy puzzle. Marysia rozkłada części układanki na podlodze.  Pomóc ci? – pytam.

– Nie, ja siobie pojadze.

24 sierpnia 2010

Marysia narysowała taki rysunek:

I opisała go tak:

A to jeś taki księzidz. I ma włoski, i ocka, i buzie, i jąćki. A tu ma takie śpećjajne nóźki.

9 sierpnia 2010

Ubieramy się z rana. Podkoszulka, bluzka, spodenki.

– Nie spodenki!

A co?

– To są dżińsy!

A jeszcze wcześniej taka rozmowa:

– Tam jest duch!

Gdzie?

– Tam, na śtjichu.

Boisz się?

– Tak.

A co duch robi?

– Śtjasi ciocie! I ciocia ucieka do siamojotu!

1 sierpnia 2010

Słońce wychodzi zza chmury i świeci Marysi w oczka:

– O! Siońcie sjeci mama! Idziemy na pjazie!


20 lipca 2010

Dałam Marysi miseczkę z ziarnami: słonecznik, dynia, orzeszki piniowe. Ona patrzy na zawartość i mowi:

– Nie, ja nie chcę, to jeś dja ptaśków.


19 lipca 2010

Zwykly, poniedziałkowy poranek. Marysia przyszła do nas do łóżka, jeszcze chwilę się poprzytulać zanim wstaniemy. Po odpowiednio dużej i mocnej dawce uścisków stwierdziła:

Pszykjij mnie mamusiu kojdejka.

Przykryłam.

A teja mnie pośmejaj.

I odwróciła się plecami do mnie.

😀

“Zasłyszane-powiedziane” - 1 Comment »

  1. ania b.:

    uwielbiam czytac te pogadanki 🙂

Leave a comment